Świętość Salezjańska

Rudolf Komorek

 

 

 

 

 

 

Uznany za czcigodnego: 06.04.1995

Święcony kapłan w diecezji wrocławskiej

Rudolf Komorek urodził się 11 sierpnia 1890 r. W Bielsku na polskim Śląsku, potem w Austrii. Był trzecim z siedmiorga dzieci Jana i Agnes Goch, dwóch prawdziwie chrześcijańskich rodziców.

W wieku 19 lat wstąpił do seminarium, gdzie został porównany do St. Louis. W wieku 24 lat został wyświęcony na kapłana w diecezji wrocławskiej. Podczas pierwszej wojny światowej był kapelanem wojskowym w szpitalu i, na jego prośbę, także na froncie. Przez trzy lata jest proboszczem w Frystak, gdzie świadczy o ubóstwie, modlitwie i gorliwości apostolskiej. Jego konfesjonał jest zawsze zatłoczony. Don Rodolfo jest kochany i szanowany przez wszystkich, zwłaszcza przez dzieci.

W wieku 32 lat prosi o bycie salezjaninem; staje się misjonarzem

W wieku 32 lat poprosił o wstąpienie do Zgromadzenia Salezjańskiego, aw 1922 r. Rozpoczął nowicjat. Pragnął zostać misjonarzem. Z tego powodu w październiku 1924 r. Został przydzielony do San Feliciano w Brazylii na duszpasterstwo polskich imigrantów bez pomocy religijnej. Wyróżniał się jako wyjątkowy ewangelizator i spowiednik.

„Ojciec Święty”

Nazwali go „świętym ojcem”. Był wzorem do naśladowania ślubu ubóstwa tak kochanego przez Księdza Bosko. Żył w jedności z Bogiem w obecności Pana. Powiedzieli o nim: „Nigdy nie był człowiekiem, który tak się modlił”. I znowu: „Jego grzeczność była warta kazania, a jego opanowanie w klęczeniu na podłodze przekonało nas o jego niezwykłym duchu litości i umartwienia”. Przeszedł przez różne parafie i wspólnoty salezjańskie.

Wyznawca w domu studenckim

Został wysłany jako spowiednik do salezjańskiego domu studenckiego w Lavrinhas, gdzie wyróżnił się za świętość. Uczył 28 godzin tygodniowo. Centrum zdrowia San José dos Campos było ostatnim przystankiem w jego 25-letniej misji. W ciągu ostatnich ośmiu lat swego życia cieszył się powolnym noszeniem i oddawaniem Bogu do końca tchnienia choroby gruźlicy. Pomagał innym pacjentom sprawującym posługę kapłańską przez cały dzień. Spał na trzech drewnianych deskach. Ostatnie dni spędził na ciągłej modlitwie. Chciał, żeby jego bezużyteczne leki były podawane biednym, którzy nie mogli ich zdobyć. Nie chciał przyjmować ani tlenu, ani wody.

Zmarł w wieku 59 lat, 11 grudnia 1949 r. Został pochowany w San Jose dos Campos, gdzie jego głęboka pobożność - zwłaszcza miłość do Eucharystii -, niestrudzona służba innym i jego duch nieustannej pokuty utworzyły i nadal tworzyć pokolenia wiernych.